piątek, 30 grudnia 2011

Skrzek, płacz i zgrzytanie zębów

http://fotografia-koncertowa.pl/wp-content/uploads/2010/11/014.jpg

W świat muzyki miałem wprowadzać was powoli i spokojnie, jednak od razu rzucę was na głęboką wodę.

Pasja. Odwaga. Oryginalność. Nieprzeciętność. Wszystkie te określenia  charakteryzują Józefa Skrzeka. To postać zdecydowanie nietuzinkowa, lider formacji SBB. Formacji, która na stałe zapisała się w historii rocka progresywnego tworząc przed laty płyty docierające na szczyty wszelkich list i  zestawień. To dawne dzieje, a – chociaż zespół ulegał w przeszłości kilkukrotnemu rozpadowi, istnieją i jego dzieje nowsze.   SBB reaktywowało się – tym razem już na dobre – w 2002 roku. Od tego czasu ukazał się szereg ich nowych płyt, po raz kolejny innowacyjnych, niezwykłych i ponadprzeciętnych. Ich brzmienie przez lata nieco się zmieniło, ale duch pozostał ten sam.



Wydany w 1980 roku krążek „Memento z banalnym tryptykiem” to najlepsza polska płyta jaka kiedykolwiek powstała. Nie waham się tego powiedzieć i – co więcej – mówię to z całkowitym przekonaniem. Wyjątkowo nie jestem nawet w mojej opinii osamotniony. SBB mogą czuć się docenieni - „Memento…” umieszczono w trójce płyt wszechczasów w kategorii rock progresywny.


Po wydaniu „Memento…” zespół zniknął ze sceny. Dlaczego? – Zmęczenie, przesilenie. Czegoś mi zabrakło. – mówi Skrzek . Czego? - Desperacji, którą miałem kiedyś. Wydawało mi się, że jestem wysoko, a to była dopiero połowa drogi na szczyt. Miałem robić wspólny projekt z Angolami. Z Tonym Banksem z Genesis muzykę do filmu "Krzyk" Skolimowskiego. Nie zdecydowałem się. "Jest tak fajnie, po co sięgać po więcej?" - powtarzałem. A trzeba było dołożyć do pieca. Zostały nam do podbicia dwa rynki: angielski i amerykański. Trzeba było to zrobić. Byłby sukces.

Wrócili po 20 latach. I znów zaczęło być o nich głośno, przynajmniej w pewnych, docelowych kręgach. Nadali wtedy swojej pracy demoniczne tempo i wciąż nie zwalniają. Od czasu powrotu ukazało się ich pięć studyjnych albumów, kilka albumów kompilacyjnych i niezliczona ilość płyt koncertowych.

Minęło 20 lat, a oni pozostali tacy sami. Oderwani od cywilizacyjnej gonitwy za komercją, twórczy i niezależni. Gotowi do wytyczania nowych muzycznych ścieżek. W końcu: bariery są potrzebne. Po to żeby je przekraczać. Dopiero wtedy jest ciekawie.


SBB to jeden z najciekawszych bandów, jakie polska ziemia kiedykolwiek zdołała spłodzić. Jeden z niewielu, który wzniósł się na wyżyny. Jedyny, który przebił się  przez grubą warstwę przeciętności. To trio, które ukazało w jasnym świetle niesamowitych, oryginalnych muzyków – SBB to w końcu nie tylko Skrzek, ale też gitarzysta Apostolis Anthimos i perkusista Gabor Nemeth.

Jednocześnie Skrzek dobrze zdaje sobie sprawę z pozycji swojego zespołu na rynku muzycznym: Jestem podziemiem, niszą, ciekawostką. Mówią na mnie "legenda" albo "nieodkryty".

Wiecie, dlaczego taka muzyka jest niszowa? Bo ludzie uczynili ją niszową. Zwyczajni ludzie mieli na to niewielki wpływ. Bezpośrednio wpłynęły na nią osoby z branżą muzyczną związane. Ludziom, którzy zajmują się promocją łatwiej jest wypromować muzykę nietrudną w odbiorze. Milczący i chwilami posępny Józef Skrzek to nie kolorowa i tandetna Lady Gaga.

Muzyka to strefa potężnych sporów, bardzo tu ciężko o zakopanie topora wojennego.

Kinomaniacy są bardziej tolerancyjni. A nawet jeśli któryś z nich nie lubi określonego gatunku, kiedy podsunie mu się pudło z popcornem i wygodny fotel, obejrzy wszystko. Istnieje nawet drobna szansa, że podziękuje.

Z muzyką jest inaczej. Włączenie muzyki klasycznej fanowi techno grozi zniszczeniem odtwarzacza, a w skrajnych przypadkach - demolką całego mieszkania (to dlatego zawsze jestem ostrożny w wybieraniu muzyki dla moich gości).

Skrzek dobrze zdawał sobie sprawę, że tworzenie takiej muzyki nie zapewni mu rzeszy fanów, morza whiskey i pięknych groupies. Ja również zdaję sobie sprawę, jak małym powodzeniem cieszy się taki rodzaj muzyki u większości ludzi, a mimo to będę o niej pisał. Możecie wybierać treści, które są dla was najbardziej odpowiednie. A kiedy już mnie pokochacie, i tak będziecie czytać i lajkować wszystko.


------------------------------

Wypowiedzi Józefa Skrzeka pochodzą z wywiadu przeprowadzonego przez Grzegorza Sroczyńskiego dla „Gazety Wyborczej”:

http://m.wyborcza.pl/wyborcza/1,105226,10030432,Skrzek__Galki_w_ruch__jestem_panem.html

Udostępnij

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz