poniedziałek, 19 marca 2012

Talenty z muzycznych show

http://www.flickr.com/photos/benheine/4995740685/sizes/z/in/photostream/

W ostatnim wpisie stwierdziłem, że talent show „są najlepszą trampoliną, z której utalentowani ludzie mogą wybić się w kierunku tłumów potencjalnych fanów.” Dzisiaj nadszedł czas, by naświetlić działalność artystyczną ludzi, którzy dla szerszej publiki zaistnieli właśnie w tych programach. Nie mówię tu o postaciach takich jak Kamil Bednarek czy Gienek Loska – ich znają już wszyscy. Chodzi mi raczej o interesujących artystów, którzy nieodmiennie robią na mnie ogromne wrażenie, mimo że we wspomnianych programach w większości nie dotarli zbyt wysoko.



W komercyjnych talent show prawie wszyscy wykonują covery znanych utworów. Z reguły nie jest to ani interesujące, ani rozwijające, ani twórcze, dlatego przy wyborze faktycznych, pełnych i perspektywicznych talentów faworyzowałem prawdziwych artystów, czyli ludzi, którzy nie tylko odtwarzają, ale też tworzą, przedstawiają swoje własne, dobre utwory.

Wszyscy ludzie, których tu przedstawię, to artyści, którzy w tego typu programie teoretycznie w ogóle nie powinni się znaleźć. A jednak przyszli, ani trochę nie wpisując się w kanony muzycznej mody i kultury masowej.


Breath & Miracle

Kuba Jaźwiecki, frontman Breath & Miracle, przyszedł ostatnio do „Mam Talent”. Zagrał swoją, bardzo optymistyczną piosenkę, utwór z gatunku tych, które sprawiają, że japa sama się cieszy. Swoim półfinałowym występem szału nie zrobił, ale jeśli przemilczymy ten fakt, okaże się nagle, że Kuba posiada same zalety: świetnie śpiewa po angielsku, pisze mocne teksty, potrafi stworzyć niesamowitą przestrzeń i klimat w swoich kompozycjach. Jest dobry, a w dodatku  ma za sobą zespół, którego najlepszym utworem (w takiego typu muzyce to jak dla mnie niemal światowy poziom) jest „Sweet Surrender”.

Breath & Miracle - Sweet Surrender



Lena Romul

Lenę poznałem nawet przed jej telewizyjnym debiutem. Zauważyłem ją rok temu na koncercie „Pilichowski Band”, w którym to składzie kapitalnie grała i śpiewała. Trzeba wam przy tym wiedzieć, że Wojtek Pilichowski to jeden z najlepszych basistów na świecie. Już sam fakt, że Lena z nim występuje pokazuje jej wielką klasę, bo co jak co, ale Wojtek byle kogo do swoich składów nie bierze.

Lena to dziewczyna całkowicie zatracona w muzyce. Żyje nią i z niej. Jest zamknięta w swoim świecie dźwięków, ale właśnie zaczyna przedstawiać światu swoje niezwykłe, zapisane w muzyce myśli. W tej chwili jeździ z zespołem po całej Polsce, realizując projekty „Industrialnie” i „Instynktownie”(w planach jest łączący je dwupłytowy album).

Poza tym Lena angażuje się w wiele innych projektów i działalność przeróżnych zespołów. I, z tego co wiem, w dalszym ciągu gra z Pilichowskim.

Lena Romul - Instynktownie


Piotr Lisiecki

Piotrek to szczęśliwy właściciel niezwykłego, niesamowicie głębokiego głosu. Głos ów bez przerwy się załamuje, a wtedy przez chwilę słychać fałsze, które po chwili okazują się być tylko iluzją.

Jest wiele rzeczy, które decydują o oryginalności Piotra. Lisiecki jest takim współczesnym bardem, opowiada muzykę na swój własny, niezwykły sposób. Jest młody, zdolny i niezwykle kreatywny, ma więc wszystkie składniki przydatne podczas robienia kariery. Jej wielkość zapewne nie będzie oszałamiająca, ale nie ma to większego znaczenia, bo wartość, jaką niesie jego muzyka, jest w stanie zrekompensować absolutnie wszystko.

Piotr Lisiecki - Ikar


Olivia Livki

Niesamowita dziewczyna. Wschodząca gwiazda muzyki alternatywnej i objawienie jednej z edycji „Must Be The Music”. Olivia jest zawzięta i twórcza, pracuje niezwykle intensywnie. Po krótkiej telewizyjnej przygodzie znalazła świetną perkusistkę, z którą otworzyła koncert Lenny'ego Kravitza (!) w Warszawie. A w międzyczasie stworzyła niemal cały materiał na swoją płytę.

Co jeszcze? Oddaję głos Olivce, która wszystkim opowiedziała już sama w przeprowadzonym z nią przez „Magazyn Basista” wywiadzie (link).

Olivia Livki - Girl From Fatima



Me, Myself & I

Spontaniczność. Niekonwencjonalność. Karkołomna zabawa muzyką i dźwiękiem. To właśnie Me, Myself & I – trzy zupełnie różne i znakomicie się dopełniające muzyczne osobowości.  Zachwycające, posiadający bardzo wysoką świadomość muzyczną trio. Jego trzonem są genialni wokaliści Magda Pasterska i Michał Majeran, a całości dopełniają zaangażowani w projekt beatbokserzy: Saulik, L.O.S i Endru.

Już za trzy dni (21 marca) Me, Myself & I wydaje swój drugi krążek „DO NOT COVER!”. Będzie to najprawdopodobniej najbardziej nowatorska, zachwycająca i rozrywająca na strzępy wszelkie muzyczne granice polska płyta ostatnich lat.

Me, Myself & I - Mazurek F-dur Chopina


MashMish

Ten wpis miał przedstawiać pięciu wybijających się artystów. Jak to dobrze, że chwilę przed jego opublikowaniem przypomniałem sobie o MashMish!

Jest dla mnie jasne, że nie każdemu z was spodoba się ich muzyka. Mi na początku też niezbyt przypadła do gustu, a MashMish byli dla mnie „tylko” dobrzy. Nie zachwycili mnie aż do momentu, w którym usłyszałem „Why” – utwór idealny, delikatny i jednocześnie powalający, niezwykły i piękny. Magia!

MashMish - Why


Talent show posiadają wiele wad, ale teraz już wiecie, że mają również sporo zalet. 
Przynajmniej sześć.

Udostępnij

1 komentarz:

  1. Moim osobistym nr 1. jest Piotr Lisiecki:D. Niezwykły talet. Kiedy się go słucha, dech zapiera. Czarodziej emocji. Czarodziej! :D

    OdpowiedzUsuń