http://www.flickr.com/photos/benheine/4995740685/sizes/z/in/photostream/ |
W ostatnim wpisie stwierdziłem, że talent show „są najlepszą trampoliną, z której utalentowani ludzie mogą wybić się w kierunku tłumów potencjalnych fanów.” Dzisiaj nadszedł czas, by naświetlić działalność artystyczną ludzi, którzy dla szerszej publiki zaistnieli właśnie w tych programach. Nie mówię tu o postaciach takich jak Kamil Bednarek czy Gienek Loska – ich znają już wszyscy. Chodzi mi raczej o interesujących artystów, którzy nieodmiennie robią na mnie ogromne wrażenie, mimo że we wspomnianych programach w większości nie dotarli zbyt wysoko.
W komercyjnych talent show prawie wszyscy wykonują covery znanych utworów. Z reguły nie jest to ani interesujące, ani rozwijające, ani twórcze, dlatego przy wyborze faktycznych, pełnych i perspektywicznych talentów faworyzowałem prawdziwych artystów, czyli ludzi, którzy nie tylko odtwarzają, ale też tworzą, przedstawiają swoje własne, dobre utwory.
Wszyscy ludzie, których tu przedstawię, to artyści, którzy w tego typu programie teoretycznie w ogóle nie powinni się znaleźć. A jednak przyszli, ani trochę nie wpisując się w kanony muzycznej mody i kultury masowej.
Breath & Miracle
Kuba Jaźwiecki, frontman Breath & Miracle, przyszedł ostatnio do „Mam Talent”. Zagrał swoją, bardzo optymistyczną piosenkę, utwór z gatunku tych, które sprawiają, że japa sama się cieszy. Swoim półfinałowym występem szału nie zrobił, ale jeśli przemilczymy ten fakt, okaże się nagle, że Kuba posiada same zalety: świetnie śpiewa po angielsku, pisze mocne teksty, potrafi stworzyć niesamowitą przestrzeń i klimat w swoich kompozycjach. Jest dobry, a w dodatku ma za sobą zespół, którego najlepszym utworem (w takiego typu muzyce to jak dla mnie niemal światowy poziom) jest „Sweet Surrender”.
Breath & Miracle - Sweet Surrender
Lena Romul
Lenę poznałem nawet przed jej telewizyjnym debiutem. Zauważyłem ją rok temu na koncercie „Pilichowski Band”, w którym to składzie kapitalnie grała i śpiewała. Trzeba wam przy tym wiedzieć, że Wojtek Pilichowski to jeden z najlepszych basistów na świecie. Już sam fakt, że Lena z nim występuje pokazuje jej wielką klasę, bo co jak co, ale Wojtek byle kogo do swoich składów nie bierze.
Lena to dziewczyna całkowicie zatracona w muzyce. Żyje nią i z niej. Jest zamknięta w swoim świecie dźwięków, ale właśnie zaczyna przedstawiać światu swoje niezwykłe, zapisane w muzyce myśli. W tej chwili jeździ z zespołem po całej Polsce, realizując projekty „Industrialnie” i „Instynktownie”(w planach jest łączący je dwupłytowy album).
Poza tym Lena angażuje się w wiele innych projektów i działalność przeróżnych zespołów. I, z tego co wiem, w dalszym ciągu gra z Pilichowskim.
Lena Romul - Instynktownie
Piotr Lisiecki
Piotrek to szczęśliwy właściciel niezwykłego, niesamowicie głębokiego głosu. Głos ów bez przerwy się załamuje, a wtedy przez chwilę słychać fałsze, które po chwili okazują się być tylko iluzją.
Jest wiele rzeczy, które decydują o oryginalności Piotra. Lisiecki jest takim współczesnym bardem, opowiada muzykę na swój własny, niezwykły sposób. Jest młody, zdolny i niezwykle kreatywny, ma więc wszystkie składniki przydatne podczas robienia kariery. Jej wielkość zapewne nie będzie oszałamiająca, ale nie ma to większego znaczenia, bo wartość, jaką niesie jego muzyka, jest w stanie zrekompensować absolutnie wszystko.
Piotr Lisiecki - Ikar
Olivia Livki
Niesamowita dziewczyna. Wschodząca gwiazda muzyki alternatywnej i objawienie jednej z edycji „Must Be The Music”. Olivia jest zawzięta i twórcza, pracuje niezwykle intensywnie. Po krótkiej telewizyjnej przygodzie znalazła świetną perkusistkę, z którą otworzyła koncert Lenny'ego Kravitza (!) w Warszawie. A w międzyczasie stworzyła niemal cały materiał na swoją płytę.
Co jeszcze? Oddaję głos Olivce, która wszystkim opowiedziała już sama w przeprowadzonym z nią przez „Magazyn Basista” wywiadzie (link).
Olivia Livki - Girl From Fatima
Me, Myself & I
Spontaniczność. Niekonwencjonalność. Karkołomna zabawa muzyką i dźwiękiem. To właśnie Me, Myself & I – trzy zupełnie różne i znakomicie się dopełniające muzyczne osobowości. Zachwycające, posiadający bardzo wysoką świadomość muzyczną trio. Jego trzonem są genialni wokaliści Magda Pasterska i Michał Majeran, a całości dopełniają zaangażowani w projekt beatbokserzy: Saulik, L.O.S i Endru.
Już za trzy dni (21 marca) Me, Myself & I wydaje swój drugi krążek „DO NOT COVER!”. Będzie to najprawdopodobniej najbardziej nowatorska, zachwycająca i rozrywająca na strzępy wszelkie muzyczne granice polska płyta ostatnich lat.
Me, Myself & I - Mazurek F-dur Chopina
MashMish
Ten wpis miał przedstawiać pięciu wybijających się artystów. Jak to dobrze, że chwilę przed jego opublikowaniem przypomniałem sobie o MashMish!
Jest dla mnie jasne, że nie każdemu z was spodoba się ich muzyka. Mi na początku też niezbyt przypadła do gustu, a MashMish byli dla mnie „tylko” dobrzy. Nie zachwycili mnie aż do momentu, w którym usłyszałem „Why” – utwór idealny, delikatny i jednocześnie powalający, niezwykły i piękny. Magia!
MashMish - Why
Talent show posiadają wiele wad, ale teraz już wiecie, że mają również sporo zalet.
Przynajmniej sześć.
Lenę poznałem nawet przed jej telewizyjnym debiutem. Zauważyłem ją rok temu na koncercie „Pilichowski Band”, w którym to składzie kapitalnie grała i śpiewała. Trzeba wam przy tym wiedzieć, że Wojtek Pilichowski to jeden z najlepszych basistów na świecie. Już sam fakt, że Lena z nim występuje pokazuje jej wielką klasę, bo co jak co, ale Wojtek byle kogo do swoich składów nie bierze.
Lena to dziewczyna całkowicie zatracona w muzyce. Żyje nią i z niej. Jest zamknięta w swoim świecie dźwięków, ale właśnie zaczyna przedstawiać światu swoje niezwykłe, zapisane w muzyce myśli. W tej chwili jeździ z zespołem po całej Polsce, realizując projekty „Industrialnie” i „Instynktownie”(w planach jest łączący je dwupłytowy album).
Poza tym Lena angażuje się w wiele innych projektów i działalność przeróżnych zespołów. I, z tego co wiem, w dalszym ciągu gra z Pilichowskim.
Lena Romul - Instynktownie
Piotr Lisiecki
Piotrek to szczęśliwy właściciel niezwykłego, niesamowicie głębokiego głosu. Głos ów bez przerwy się załamuje, a wtedy przez chwilę słychać fałsze, które po chwili okazują się być tylko iluzją.
Jest wiele rzeczy, które decydują o oryginalności Piotra. Lisiecki jest takim współczesnym bardem, opowiada muzykę na swój własny, niezwykły sposób. Jest młody, zdolny i niezwykle kreatywny, ma więc wszystkie składniki przydatne podczas robienia kariery. Jej wielkość zapewne nie będzie oszałamiająca, ale nie ma to większego znaczenia, bo wartość, jaką niesie jego muzyka, jest w stanie zrekompensować absolutnie wszystko.
Piotr Lisiecki - Ikar
Olivia Livki
Niesamowita dziewczyna. Wschodząca gwiazda muzyki alternatywnej i objawienie jednej z edycji „Must Be The Music”. Olivia jest zawzięta i twórcza, pracuje niezwykle intensywnie. Po krótkiej telewizyjnej przygodzie znalazła świetną perkusistkę, z którą otworzyła koncert Lenny'ego Kravitza (!) w Warszawie. A w międzyczasie stworzyła niemal cały materiał na swoją płytę.
Co jeszcze? Oddaję głos Olivce, która wszystkim opowiedziała już sama w przeprowadzonym z nią przez „Magazyn Basista” wywiadzie (link).
Olivia Livki - Girl From Fatima
Me, Myself & I
Spontaniczność. Niekonwencjonalność. Karkołomna zabawa muzyką i dźwiękiem. To właśnie Me, Myself & I – trzy zupełnie różne i znakomicie się dopełniające muzyczne osobowości. Zachwycające, posiadający bardzo wysoką świadomość muzyczną trio. Jego trzonem są genialni wokaliści Magda Pasterska i Michał Majeran, a całości dopełniają zaangażowani w projekt beatbokserzy: Saulik, L.O.S i Endru.
Już za trzy dni (21 marca) Me, Myself & I wydaje swój drugi krążek „DO NOT COVER!”. Będzie to najprawdopodobniej najbardziej nowatorska, zachwycająca i rozrywająca na strzępy wszelkie muzyczne granice polska płyta ostatnich lat.
Me, Myself & I - Mazurek F-dur Chopina
MashMish
Ten wpis miał przedstawiać pięciu wybijających się artystów. Jak to dobrze, że chwilę przed jego opublikowaniem przypomniałem sobie o MashMish!
Jest dla mnie jasne, że nie każdemu z was spodoba się ich muzyka. Mi na początku też niezbyt przypadła do gustu, a MashMish byli dla mnie „tylko” dobrzy. Nie zachwycili mnie aż do momentu, w którym usłyszałem „Why” – utwór idealny, delikatny i jednocześnie powalający, niezwykły i piękny. Magia!
MashMish - Why
Talent show posiadają wiele wad, ale teraz już wiecie, że mają również sporo zalet.
Przynajmniej sześć.
Udostępnij
Moim osobistym nr 1. jest Piotr Lisiecki:D. Niezwykły talet. Kiedy się go słucha, dech zapiera. Czarodziej emocji. Czarodziej! :D
OdpowiedzUsuń